Polcon 2011 relacja
W działach: konwenty | Odsłony: 7POLCON 2011 POZNAŃ - relacja Drejfusa
Wybrałem się na Polcon 2011 do Poznania z nastawieniem dość sceptycznym. Można powiedzieć, że mnie tam zaciągnięto. Co prawda nigdy nie byłem na Pyrkonie, Poznań odwiedziłem drugi raz,ale coś wpędzało mnie w krytyczne myślenie. Co? Wspomnienia z Triconu/Polconu 2010 w Cieszynie, o którym mógłbym napisać prawie tak negatywną relację jak pozytywne (i o Polconie 2011) jest to, co znajdziecie poniżej. Mówiąc krótko - ten Polcon był naprawdę udaną imprezą!
GŁÓWNY BUDYNEK - POZNAŃSKIE TARGI
Zacznijmy od lokalizacji - z 10 minut spacerkiem od PKP, droga stosunkowo prosta (już druga złapana ekipa ludzi z tobołami potrafiła mnie doprowadzić na konwent). Impreza odbywała się głównie w budynkach Poznańskich Targów - imponującej rozmachem, przestrzenią, schludną architekturą i klimatyzacją konstrukcji. A że dni były parne i gorące, klimatyzacja Poznańskich Targów pozwoliła przetrwać w całkiem niezłym stanie wszystkim Polconowiczom. Bez niej impreza z literacko-fantastycznego eventu zamieniłaby się w survival.
Na miejscu działała akredytacja, która miała około 8 stanowisk z kompetentną i szybko działającą obsługą. Dzięki temu można było bardzo łatwo i szybko się zaakredytować, nie poświęcajac na to więcej jak kilkanaście do dwudziestu minut - a przecież przewinęły się tłumy ludzi! Każdy poza informatorem, identyfikatorem i bardzo fajnymi gratisami/ulotkami (np. tom z komiksami, teksty kandydujące do nagrody Zajdla) otrzymywał czerwoną opaskę na rękę, którą: a)trudno było zdjąć (czyli zgubić), b) nie uwierała, nie obcierała i woda jej była niestraszna c) upoważniała do przebywania na terenie imprezy, zniżek konwentowych w wybranych knajpach i wydania duplikatu zgubionego identyfikatora. Jedna ciekawostka - żeby wejść na główne budynki imprezy, trzeba było przejść przez bramki. Wkładało się do nich swój identyfikator z paskiem kodowym, urządzonko wtedy piskało i pozwalało przejść. W połączeniu z ochroniarzem, który stał i patrzył, czy każdy wchodzący ma na ręce opaskę, tworzyło to skuteczny system ochrony Polconu przed osobami z zewnątrz.
SZKOŁA KONWENTOWA
Szkoła konwentowa była ze 100 m od budynku Targów - dosłownie jedną krótką uliczkę dalej. Prezentowała się ładnie, schludnie i miała całkiem dużo przestrzeni. Niestety, budynek ten był wyższy niż szerszy, więc sporo się nabiegałem, mając sleepa na przedostatnim piętrze. Bohaterkami imprezy były panie sprzątaczki, które uniemożliwiły konwentowiczom przyzwanie Demonów Brudu i Zapachowej Zagłady. A wierzcie mi, takowe przeważnie spotykałem w łazienkach pod koniec konwentów... Na plus należy zaliczyć niezłą liczbę dużych i przestronnych łazienek, na minus - brak ciepłej wody (poza prysznicami). Co do przyszniców - były 4, koedukacyjne. Bardzo koedukacyjne, bo ich zasłonki wisiały tylko dla przyzwoitości i niczego de facto nie zasłaniały.
OTOCZENIE IMPREZY
W pobliżu imprezy były knajpy, apteki (przydatne, gdy chce się dłużej knajpować), sklepy (np. bardzo bliska Biedronka czy nieco dalsza Żabka), bary mleczne i restauracje. Wszystko blisko i na wyciągnięcie ręki. O knajpach można by napisać osobną relację, ale tutaj ograniczę się do stwierdzenia, że lokal Akumulatory miał bardzo fajny wystrój, lanego Kasztelana, dobrą muzę i świetny parkiet taneczny. Kto mnie tam spotkał, przypłacał to utratą punktów poczytalności - ale na szczęście oświetlenie nie było zbyt mocne, co biednym konwentowiczom dawało premię w zetknięciu z Recenzentem. W tym temacie należy zaznaczyć, że organizatorzy Polconu 2011 w bardzo sprytny sposób uratowali frekwencję imprezy: umieścili na jej terenie własny ogródek piwny! Możecie odbierać to jako żart, ale gdybyście byli na Polconie 2010/Triconie i zrobili sobie rajd przez polski i czeski Cieszyn wieczorem, to spotkalibyście 3/4 Polconowiczów w knajpach. Dlatego też sądzę, że ten ogródek piwny na terenie konwentu był doskonałym pomysłem.
PROGRAM
"Program był dobry. Z ketchupem" ~ Adrian
Zacznijmy od innowacji, czyli możliwości złożenia spersonalizowanego programu na stronie www. To bardzo dobra rzecz, bo można było na jednej stronie przejrzeć wszystkie punkty programu wraz z opisami i kliknięciem skromnego plusa dodać je do swojej listy. Wszystkie dodane punkty programu układały się chronologicznie na liście (niestety, wskakiwały też ich opisy i objętość list atrakcji robiła się spora - doceniłbym opcję układania programu bez opisu poszczególnych atrakcji). To fajny gadżet i ułatwienie w dotarciu na upatrzone wcześniej atrakcje.
Robiła wrażenie również ilość godzin programu - 770 godzin w ponad 10 równocześnie działających blokach programowych! Program w dużym stopniu zorientowany był na literaturę oraz aspekty nauki, które czytelników fantastyki mogą zainteresować, ale zawierał również prelekcje m.in. na temat komiksu, gier komputerowych czy RPG. Wszystko odbywało się w dużych, klimatyzowanych salach, nierzadko z rzutnikami multimedialnymi (nie mówiąc już o dwóch aulach, w których były świetne warunki do prezentacji czy pokazów). Tak olbrzymiej różnorodności nie sposób ogarnąć ani opisać - pozostaje jedynie pochwalić, a zainteresowanych szczegółami odesłać do setek punktów programu na stronie imprezy.
Bardzo mnie cieszy poważne potraktowanie Games Roomu, który stanowi dla mnie ważny wypełniacz czasu między prelekcjami/sesjami/LARPami, a niekiedy - jak na Coolkonie 5 - pochłania całą moją uwagę. Tym razem w skład Games Roomu wchodziło przeszło 100 gier karcianych i planszowych, przy czym w jednej z olbrzymich sal odbywały się turnieje, a w drugiej - zwyczajne, casualowe rozgrywki. Masa przestrzeni, przestronność, sprawna organizacja - to tylko niektóre z cech charakteryzujących planszówkową stronę Polconu. Obok Games Roomu były sale Bloku Dziecięcego, gdzie przypadkiem zawędrowałem z kolegą - i od razu, od pierwszego wejrzenia, zakochaliśmy się w tym Bloku. Niestety, nie chcieli nas tam. Spotkała nas dyskryminacja ze względu na wiek.
PODSUMOWANIE
Polcon 2011 to naprawdę udana i godna polecenia impreza. Jestem pod wrażeniem m.in. lokalizacji, ilości bloków programowych oraz sprawnego przebiegu i rozmachu Polconu. Do tej pory byłem na Grojkonach, Porytkonie, Dniach Fantastyki we Wrocławiu, Coolkonach, ConStarze, ConFuzji, Chrzanowskich Dniach Fantastyki, Krakow Game Fusion, Triconie...i w tym gronie Polcon 2011 prezentuje się naprawdę okazale, deklasując znaną mi (i nierzadko silną) konkurencję. A za to,że zostałem tam zaciągnięty i za miłą kompanię należą się serdeczne podziękowania dla Pauliny, Ani, Kasi i Goku.